poniedziałek, 11 marca 2013

Moje słoje i "Wiosno wracaj"!



Wiosno...wracaj! Już dopadło mnie wiosenne szaleństwo i tu masz... śnieg i ta temperatura.
Takiej energii mi dodało ostatnie słońce, że już bratki posadzone, kurki wystawione i...  no właśnie, nie zauważyłam w tym wszystkim, że na kanapie poduszki z bałwanami, a w oknach gwiazdki i zimowe serduszka. Mix jak za oknem ostatnio.
Dzisiaj już sama nie wiem, które z dekoracji są bardziej odpowiednie...

W przypływie tej wiosennej energii zaoszczędziłam jakieś 100zł.
Ostatnio moją uwagę przyciągnęły te oto słoje łazienkowe, trzy razy do nich podchodziłam ale dobrze wiedziałam, że jednego kupić nie mogę bo zginie w tak dużej łazience, a za dwa zapłaciłabym około 100zł Nie byłam pewna jak długo będą  mi się podobały i czy rzeczywiście będą dobrze wyglądały w naszej łazience.
Kupiłam cudowny lampion, na kóry nie żałowałam ani złotówki, a słoje łazienkowe zrobiłam sama w 20minut.
Kilka muszli, dwa słoiki, żwirek,  gorący klej i gotowe!
Jak już stwierdzę, że są "kiczowate" to nie będę niczego żałowała :)












Pamiętacie post o opakowaniach? Ja w łazience nadal trzymam się tej zasady i jestem zadowolona. Proste i ładne.




            A to wspomniany lampion :) Pięknie wygląda wieczorem, kiedy tworzy wzór na ścianach.





cdn.



                                                                                                     Pozdrawiam
                                                                                                   Agnieszka




wtorek, 15 stycznia 2013

Czas na sprawozdanie z zakręconego Grudnia, w którym oczywiście nie miałam czasu zasiąść przed laptopem. 
Grudzień hm... zaczęłam od kontynuacji listopadowego szaleństwa na temat świąt, naoglądałam się zdjęć na Pinterest i chciałam zrobić wszystko to, co mnie zauroczyło. Jednak moje serce podbiły pierniki w różnych wersjach i właściwie robiłam je do 22grudnia. Z racji tego, że nigdy nie piekłam prawdziwych pierników, nie chciałam ryzykować i tak powstało całe mnóstwo ozdób z masy solnej imitujących pierniki.
20 grudnia  mój Romeo =) przywiózł pierniki swojej mamy... szaleństwo... jakie pyszne...! Więc ja za telefon i ciach! Dostałam przepis... i tu zaczął się koszmar... ponieważ Ona robi wszystko na swoje "oko", a my z mamą co do grama z przepisu... Ostatnie ugniatanie ciasta odbywało się z miską na podłodze. Walczyłyśmy do końca wiedząc, że i tak z czymś przesadziłyśmy... Coś tam wyszło, ale nie były to te pierniki, które jadłam dzień wcześniej. Z nadzieją, że zmiękną i na drugi dzień będą lepsze poszłam ubierać choinkę.
Następnego dnia... stwierdziłam, że nadadzą się jedynie jako ozdoba... Mama się poddała, a ja zrobiłam zakupy i pojechałam do "teściowej" =] Produkcja ruszyła... a ja dowiedziałam się, że mistrzyni na oko daje 2kg mąki, a w przepisie ma napisane 3kg i zapomniała mi o tym powiedzieć. Z wyrzutami sumienia produkowała ze mną pyszne pierniczki, oczywiście zostawiam jej sporą część, a swoją po powrocie polukrowałam tak...


pojechały w prezencie do babci... chciała je powiesić na ścianie hehe



23 grudnia był najintensywniejszy i cały spędziłam u "teściowej", powstał cały karton pierników, trzy pyszne placki i ok 12l barszczu z zakwasu, który zrobiłam kilka dni wcześniej. W międzyczasie zdążyłam jeszcze ubrać ich choinkę i zrobić dekorację na stół.

W tym zakręconym czasie powstały jeszcze dwa wieńce na drzwi i dekoracja w doniczce. Mam zdjęcie tylko jednego wieńca, ale mam nadzieję, że zdążę jeszcze zrobić zdjęcie drugiemu zamin wymęczy go ta pogoda.
Już nic nie piszę sami zobaczcie...




wieniec również pojechał do babci





a u nas było tak...





i nawet  kilka dni przed świętami spadł śnieg...






                                  



                                                                                        Pozdrawiam
                                                                                        Agnieszka

piątek, 4 stycznia 2013

DIY i linkowe party u Wioli


http://interiorspl.com/storage/linkoweparty.jpg?__SQUARESPACE_CACHEVERSION=1357168223012


I się chwalę tym z czego dumna...
a Wiola wróciła do akcji i ja chyba też






Mój relief z pracowni ceramiki. Jestem zadowolona szkliwo wyszło ciekawie i jak na pierwszy raz jest ok! ;]
 Powstawał dość długo i mam nadzieję, że będę mogła wreszcie zabrać go do domu.




Pozdrawiam pa pa =)


czwartek, 22 listopada 2012

a ja już o Świętach...

Oj co się ze mną dzieje, chłonę inspiracje jak gąbeczka wodę. 
 Zupełnie niewinnie zaczęłam sklejać ze sobą patyczki z myślą, że nakleję na nie jakieś "przydasie" z mojej szafki.  Rozbieliłam je delikatnie, a w czasie gdy farba schła, zaczęłam się bawić masą solną w sówki, które pokazała nam Wiola, a że mi się po kilku oczywiście znudziło, zaczęłam robić inne cuda.
W planie były ozdoby choinkowe z masy solnej, przy okazji stwierdziłam, że coś do powieszenia w oknie by się przydało, więc i to zrobiłam.
Mając to wszystko na jednym blacie, zaczęłam łączyć... 
i się porobiło, zachorowałam na punkcie obrazków z patyczków i pierniczków z masy solnej.
Zobaczcie i powiedzcie czy nie są cudowne?















Termin wyzwania Wioli " Zrobiłam to!" już minął, ale ja dodaję obrazek i zaznaczam, że akcja taka miała miejsce i mimo, że mało osób wzięło w niej udział to "Róbcie to!" dalej.  Satysfakcja ze zrobienia czegoś,od początku do końca samemu, jest nie do opisania!



Pozdrawiam!



Moje pożegnanie z jesienią




Ta daaaa!
Oficjalnie żegnam Panią Jesień, było mi bardzo miło ( oczywiscie wtedy, gdy było choć trochę słońca), ale równie oficjalnie informuję, że dopadły mnie CHRISTMAS!!!
I za moment dodam drugi post, bo tak bardzo nie mogę się doczekać Świąt Bożego Narodzenia.


 









Te jesienne zdjęcia wygrały w zeszłorocznym konkursie szkolnym.
Kacper ( kuzyn) - szóstka w dzienniczku  =)
 Duet - udany, wygraliśmy też wiosenny konkurs.
Ja - dumna z siebie ;p mimo, że już dawno dzienniczka ucznia nie posiadam =)






Zapraszam na kolejny post.

=)


poniedziałek, 12 listopada 2012

Zaległości

Kompletny brak czasu... mimo,że to piękna pora roku jakoś mam do niej żal, że takie krótkie dni...,że tak krótko było pięknie, wystarczyły dwie mroźne noce i kolorowe liście spadły, pelargonie....... trafił ;/  a w dodatku wszędzie błoto. Przegapiłam w tym roku spacer, w najpiękniej wybarwionych jesienią miejscach w mojej okolicy. Mogę jedynie wrócić do zdjęć z zeszłego roku i wrzucę je tu za jakiś czas.

Szkoła, praca, ogród, cmentarz, konie, ostatnio ciężko mi nawet sprawdzić pocztę, bo siadając wieczorem na kanapie nie mam już ochoty dotykać laptopa.
Intensywne ostatnie miesiące tego roku i cieszę się, że zdecydowałam się zrezygnować  ze studenckiego mieszkania i wrócić do domu, dojeżdzam do szkoły kilka razy w tygodniu ale wreszcie czuję, że jestem u siebie i wszystko mam przy sobie, a nie część życia w walizce, część w mieszkaniu, a część w domu. Tak już mam, nie kręci mnie studenckie życie. Dom to dom i jest dla mnie najważniejszy! 


Wstawiam  jedno z nielicznych zdjęć, jakie udało mi się zrobić tej jesieni.
Przedstawiam Wam Panią Ważkę, która mieszka w moim ogrodzie. Upss a może to Pan?
=)






Pozdrawiam wszystkich, którzy jakimś cudem trafią na mojego zaniedbanego bloga
=)



wtorek, 25 września 2012

B jak błękit

B jak błękit ;) Wiola dała hasło, zrobiłam zdjęcia ale...
no właśnie zdecydować się nie mogę i
wstawiam jedno,
motywujące...







hmm teraz już będę musiała dokończyc ten post ,
więc
ciąg dalszy nastąpi
=)




___________________________________________________________________________________
_






B jak błękit
  ciąg dalszy...



Co za tydzień! Cały w ogrodzie i na kawkach, imieninkach, urodzinkach, na zawodach jeździeckich... już nie wspomnę o akcji "karcher" w całym domu... ufff
I dobrze,  że Wiola odpuściła na ten tydzień, bo bym tyle nie zrobiła tylko buszowała po blogach ;p
Udało mi się zrobić,w jeden spokojniejszy wieczór wianek taki kończący lato i rozpoczynający jesień, efekt pokażę w następnym poście. Może ktoś z was ususzył kwiatki i wykorzysta je do zrobienia takiego wianuszka ;)


Oczywiście na ostatnią chwilę nadrabiam zaległości =)
Będzie bałagan w tym poście bo ostatnio nie mogę się na nic zdecydować ;p




















































































i tak jak w poprzednim wyzwaniu...
życiowe błękity








hmm to też niebieski =)





Pozdrawiam!
Aga





czwartek, 20 września 2012

Z sekatorem przez ogród


Zgodnie z planem wrześniowy ogród jest fioletowy!
Ostatnie ciepłe dni...=( do ogrodu marsz!


 







A na słodki koniec...






Zostawiam Was z tym wszystkim, co przyjdzie Wam w tym momencie do głowy... =)


Jeśli komuś ten post dał kopniaczka w tyłeczek, zagonił do kuchni lub do ogrodu i są tego efekty to poprosze linka  ;)

Pa, pa!